Info


avatar Witajcie. Ten blog rowerowy prowadzi voit z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 33006.64 kilometrów w tym 1190.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

- Aktualny 2024 -

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie sezony

2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl


...tam już byłem na rowerze




Liczba zaliczonych gmin


w 2023r - 9


w 2022r - 2

w 2021r - 3

w 2018r - 54

w 2017r - 39

w 2016r - 53

w 2015r - 50

w 2014r - 4

w 2013r - 59

w 2012r - 77

do 2012 - 12


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy voit.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawowo

Dystans całkowity:3119.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:63:40
Średnia prędkość:17.77 km/h
Suma podjazdów:5229 m
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:79.99 km i 5h 18m
Więcej statystyk
  • DST 108.50km
  • Czas 05:07
  • VAVG 21.21km/h
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nad morze - Dzień5

Środa, 25 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0


Przechlewo - Białogard

Przechlewo


Ruszamy z Przechlewa i już wiemy, że to będzie fajny dzień. Dziś wieczorem dojedzie do nas Agnieszka. Mamy ja odebrać w Białogardzie. Co prawda trasa mocno tranzytowa, ale atrakcji nie brakowało, choćby wspaniała jajecznica na boczku i cebulce, czy też konieczność ucieczki całej naszej trójki na pobocze kiedy ciężarówka z przeciwka wyszła nam na "czołówkę".






Przejeżdżaliśmy przez Biały Bór, Bobolice, Przegonię gdzie w Zajeździe Zagłoba zjedliśmy obiadek.



Wreszcie dotarliśmy do Białogardu i skierowaliśmy się do BOSIR'u na nocleg. Odświeżyliśmy się i wieczorem poszliśmy pieszo na dworzec kolejowy po Agę. Przygotowaliśmy mała niespodziankę.
Aga przybyła z kilkuminutowym opóźnieniem i wreszcie byliśmy w komplecie. Udaliśmy się na miejsce noclegu i jeszcze trochę świętowaliśmy.

Nowe Gminy
- Rzecznica
- Biały Bór
- Bobolice
- Tychowo
- Białogard

Trasa




  • DST 73.50km
  • Czas 04:47
  • VAVG 15.37km/h
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nad morze - Dzień4

Wtorek, 24 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0


Cekcyn - Przechlewo



Rano doktorek, bo tak go nazwaliśmy, fachowo usztywnia mi palec i żegnamy się.



Jedziemy przez Woziwodę, Zapędowo docierając do przepięknego Wielkiego Kanału Brdy i wzdłuż niego docieramy do miejscowości Rytel.



Wzdłuż kanału stoją domki z własnymi pomostami pięknie to wygląda.



Kontynuujemy jazdę wzdłuż kanału Brdy tylko zmienia się nawierzchnia, z asfaltu zjeżdżamy na ścieżki leśne.




W Zaporze wybieramy nieco dłuższy asfaltowy wariant, przez Gieldon do Męcikału.
Stąd chyba najtrudniejszym odcinkiem przez Bory Tucholskie do Drzewicza. Ten około 10 kilometrowy odcinek przez piachy, szutry, korzenie i piachy, piachy, piachy był naprawdę wymagający dla rowerów turystycznych obładowanych sakwami.



Z Drzewicza jedziemy do Swornychgaci, gdzie pałaszujemy obiad w restauracji Jeziorna w altanie na wodzie. Jedynym minusem było bardzo długie oczekiwanie.



Po obiadku kierujemy się na zachód, by wieczorem zameldować się w MOSIR Przechlewo.
I znowu nocka pod namiotem.



Nowe Gminy
- Tuchola
- Czersk
- Brusy
- Chojnice
- Konarzyny
- Przechlewo

Trasa




  • DST 100.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nad morze - Dzień3

Poniedziałek, 23 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0


Nowe Dąbie - Cekcyn

Po śniadaniu ruszamy do Bydgoszczy, chcę tam jakoś skonsultować się z ortopedą, jak widzi dalszą jazdę.



Po drodze okazuję się że nie wziąłem jednej reklamówki z ciuszkami, ciocia się zorientowała i dzwoni ale ujechaliśmy już spory kawałek i raczej nie wrócimy się. Ciocia bez wahania podejmuje decyzję, że jedzie do Bydgoszczy i spotka się z nami w szpitalu.
W poradni przyszpitalnej ortopeda twierdzi ze nie ma czasu i mnie nie przyjmie - dupek.
Na szczęście przy rozmowie z doktorem była obecna pielęgniarka i sugeruje, pomimo że nie jest to dzisiejsze zdarzenie i mam skierowanie do poradni, pójść na SOR. Tam po ponad dwóch godzinach lekarz ogląda RTG i zaleca usztywnienie i ostrożność, ale jazdy nie wyklucza :-) , chociaż puka się w głowę kiedy słyszy gdzie jedziemy.
Owijamy palucha i w drogę. Utrudnieniem jest utrudniona obsługa przełożeń na korbie, ale czasem robię to palcem wskazującym - spróbujcie.



Pogoda dopisuje nam cały czas, pokonujemy kolejne kilometry, aż wreszcie dojeżdżamy do Cekcyna. Szybkie zakupy i kilkanaście kilometrów dalej planowany nocleg w Gołąbku nad Brdą.




Pole biwakowe jest puste, nawet właścicieli nie ma ;-). Wjeżdżamy i rozbijamy się nieśpiesznie. Po jakimś czasie przypływa samotny kajakarz i również rozbija się obok. Wieczorem przysiada się do nas i okazuje się lekarzem sportowym. Wieczór upływa nam szybko na rozmowach i różnych opowieściach.

Nowe Gminy
- Nowa Wieś Wielka
- Białe Błota
- Bydgoszcz
- Osielsko
- Dobrcz
- Pruszcz
- Świekatowo
- Cekcyn
- Lniano

Trasa




  • DST 108.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 20.90km/h
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nad morze - Dzień2

Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0


Mąkolno - Nowe Dąbie


Wstajemy dość wcześnie i zaczynamy zwijać obóz.



Kciuk jest fioletowy i boli.
Po spakowaniu się ruszamy w kierunku Sompolna i po konsultacji z nr tel. 999 otrzymujemy informację o możliwości zbadania mojego palucha w Strzelnie. To tylko w niewielkim stopniu modyfikuje trasę.Po dotarciu do Strzelna postanawiamy najpierw zjeść obiad, a dopiero po nim udać się do szpitala.
Po obiedzie chłopaki zostają z rowerami pod sklepem, a ja walę do szpitala. RTG i krótka diagnoza chirurga - ZŁAMANY.#$%@#$
Złamany paliczek dystalny, a na pytanie o możliwość kontynuowania wyprawy doktor patrzy na mnie z politowaniem i zaleca odpoczynek, nie obciążać, nie jeździć rowerem.



Trochę mi mina zrzedła, ale oprócz zalecenia, usztywniono mi palca i dostałem skierowanie PILNE do poradni ortopedycznej celem dalszego leczenia.Pilnie to ja mogę się zbadać dopiero w Bydgoszczy bo tam będziemy jutro na rowerach.
Jedziemy dalej :-)



Późnym popołudniem dojeżdżamy do Łabiszyna, gdzie robimy małe zakupy, a następnie kierujemy się do Nowego Dąbia. W Dąbiu mieszka moja ciocia i tam mamy mieć nocleg. Co prawda ciocia jest na chrzcinach swojej wnuczki ale zostawia nam klucze więc wbijamy się i korzystamy z łazienki i elektryki.
Wieczorem przyjeżdża ciocia i częstuje nas różnymi pysznościami.
Tym razem nocleg pod dachem. Kładziemy się spać przed północą , jedynie telefon Maćka, który jak co rano o godz. 4 włącza jakieś przypomnienie, przerywa sen ;-)

Nowe Gminy
- Wierzbinek
- Skulsk
- Jeziora Wielkie
- Strzelno
- Mogilno
- Janikowo
- Pakość
- Barcin
- Łabiszyn

Trasa






  • DST 123.00km
  • Czas 06:32
  • VAVG 18.83km/h
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może nad morze - Dzień1

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 1


Łódź - Mąkolno

No i wreszcie nadszedł upragniony dzień wyjazdu na wyprawę. Postanowiliśmy ruszyć z Łodzi, aby nasze dystanse dzienne były bardziej zbliżone do 100 km dziennie.Mamy dojechać tam rannym pociągiem i spotkać się z Jackiem w okolicach Aleksandrowa Łódzkiego. Jacek wyjechał już w piątek po południu z Częstochowy.
Podróż pociągiem mija nam szybko na rozmowie z zakręconym rowerzystą-motocyklistą, wracającym z Wisły.
Wysiadamy na dworcu Łódź Kaliska i szybko wskakujemy na siodełka i nawijamy pierwsze kilometry.



Staramy się wyrwać z Łodzi bocznymi drogami, gdzie Maciej omal nie zostaje staranowany przez wyjeżdżające z posesji auto. Udaje się uniknąć kłopotów i bez kolejnych przygód dojeżdżamy do wylegującego się w lesie Michaiła w miejscowości Ruda-Bugaj.
Już we trójkę podróżujemy zmagając się z mocnym wiatrem w kierunku Koła.




W Kole robimy przerwę na obiadek i po dłuższym postoju jedziemy dalej w kierunku Mąkolna gdzie chcemy znaleźć miejsce na biwak.
Docieramy nad jeziorko i dość długo jadąc wokół niego nie możemy namierzyć ciekawej miejscówki. W końcu znajdujemy boisko piłkarskie za którym jest przyjazny teren. I niestety przeciskając wąskim przejściem między ogrodzeniem boiska a trybuną opieram się na przęśle które jest umocowane "na słowo honoru" i stało się...
Przęsło odchyla się a ja opieram się na nim całym swoim ciężarem i ciężarem załadowanego roweru i mój kciuk grzęźnie miedzy oczkami kraty. Krótki, ostry ból powoduje ze robi mi się ciemno w oczach, wyszarpuje palca ale już wiem, ze dobrze nie jest.

Rozbijamy obozowisko, szykujemy się do wieczornego ogniska.


Nowe Gminy
- Łodź
- Aleksandrów Łódzki
- Parzęczew
- Wartkowice
- Świnice Warckie
- Dąbie
- Koło
- Sompolno

Trasa





Wschodnie Klimaty - Zakończenie

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 6

Pobudka o 4 ogarniamy się i jedziemy na dworzec. Pakujemy się do podstawionego składu bezproblemowo, wieszaków na rowery jest 12 :-)

Ruszamy, część z nas leży sobie na matach koło rowerów odsypiając zaległości, część ucina sobie drzemkę na fotelach. wszyscy chyba jednak mamy przed oczami te piękne chwile które przeżyliśmy przez te ostatnie kilka dni.






Do PKP Częstochowa Stradom docieramy z małym opóźnieniem ale i tak jest przed 15.



Pożegnalna fotka i ruszamy do domów.


Podsumowanie: 548 kilometrów, 40 nowych gmin
Abovo, Markon, Maciek, Michaill, Michał, Robert, Waldek dzięki za towarzystwo, wesoło spędzony czas a przede wszystkim za wspaniałą atmosferę.
Zdjęcia zawdzięczamy Robertowi, który szalał z aparatem i dzięki niemu powstała fantastyczna dokumentacja naszej wyprawy.

POZDROWER


Mapka całości






  • DST 122.50km
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschodnie Klimaty - Dzień 5

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 3

Po godz. 10 opuszczamy naszą kwaterę, jedziemy chwilę promenada przy jeziorze, tłok spory bo maja się odbyć jakieś zawody triathlon'owe.





Wracamy do głównej drogi i korzystamy z biegnącej przy niej ścieżki rowerowej. Po kilku kilometrach odbijamy w lewo kierując się do Sobiboru, miejscu gdzie zginęło tysiące Żydów zamordowanych w tutejszym obozie.




Po dłuższej chwili ruszamy dalej w stronę Chełma gdzie planujemy obiad. W okolicy Woli Uhruskiej mijamy biegacza, który pcha przed sobą przyczepkę a wygląda z niej sympatyczny psiak. Biegaczem tym jest pan Franciszek Gogół i biegnie dookoła Polski w intencji obrony praw zwierząt.Zawróciłem i dostosowując tempo porozmawialiśmy chwilkę. Powodzenia panie Franku, trzymamy kciuki za powodzenie pańskiego przedsięwzięcia. LINK



Takie widoki. Co chałupa to bociek.


Po jakimś czasie docieramy do Chełma, zostaje nam jakieś 50-60 km do Zamościa. Zatrzymujemy się przy stacji Lotos gdzie dość korzystnie wygląda bar. Zjadamy obiad i na chwilę żegnamy się z Michałem i Maćkiem mającymi problemy zdrowotne. Mają dojechać do Zamościa pociągiem. Nam zostaje ostatnia połówka dziennego dystansu. Ale wszyscy przyznajemy, ze nie spodziewaliśmy się takich podjazdów i szalonych zjazdów w ilości kilkunastu.






Dopiero jakieś 10 km przed Zamością zaczynamy długi zjazd aż do przedmieść. Po wjechaniu do miasta kierujemy się na rynek gdzie oczekują nas Michał, Maciek i Waldek który nam odjechał i w rekordowym tempie osiągnął punkt końcowy.
W tym momencie osiągamy swój cel, jesteśmy zmęczeni ale szczęśliwi.


Spędzamy jeszcze jakiś czas na rynku, po czym udajemy się na kwaterę. Odświeżamy się i kładziemy spać jest północ a musimy wstać przed 4 żeby zdążyć na pociąg o 5.19.

Mapka




  • DST 111.50km
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschodnie Klimaty - Dzień 4

Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 0


Śniadanie dorównywało poziomem kolacji.
Jajecznica z tryliona jaj.





Niektórzy nie mogli sie z nim rozstać.


W ogóle tak nam się spodobała ta gęsiarka, że chcieliśmy ją uprowadzić, tylko Jacek nie chciał jej tachać na przyczepce.

Suszarnia rowerowa


Opuściliśmy niezmiernie miłego gospodarza agroturystyki " U Rożyckich"





Minęliśmy Janów Podlaski znany w całym świecie z hodowli koni i po drodze opanowaliśmy czołg.



Dotarliśmy w końcu do Terespola. .


Namierzyliśmy restauracje "Galeria smaków" chcąc się posilić. Jedzenie było wyśmienite, mój placek po węgiersku pobił wszystkie placki jakie do tej pory jadłem
Ogólnie wszyscy przyznawali wysokie noty. No dobra, nie jesteśmy jurorami w jakimś "Tańcu z patelniami" tylko mamy jeździć na rowerze. Do przyjechania jeszcze ponad 70 km a godzina15.30. Ruszamy więc żwawo w kierunku Okuninki.


Kodeń. Sanktuarium Maryjne Matki Bożej Kodeńskiej




Po kilku postojach udaje się nam dotrzeć do Włodawy gdzie robimy zakupy w Biedronce i w końcu docieramy do ośrodka "Instal RS" w Okunince.




Okuninka to takie młodzieżowo-imprezowe Mielno nad Jeziorem Białym. Nie do końca nam leży taki klimat więc zaszywamy się w ośrodku i bawimy się przy gitarce. Widok mamy na jezioro.Wypas.


 
Mapka





  • DST 111.50km
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschodnie Klimaty - Dzień 3

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 0


Nocleg w "Unikacie" był w porządku, natomiast szef już mniej. Szczytem było podliczenie nas za miejsce do ogniska i kilka szczap drewna - koszt 50 zł. No cóż, bywa.




Jednak takie rzeczy nie były w stanie zepsuć nam humorów. Przed 11 ruszamy w stronę Hajnówki. jedzie się bardzo przyjemnie, ładnym asfaltem cały czas przez las.


Za Hajnówka wjeżdżamy na drogę rowerowa biegnącą wzdłuż głównej szosy.


Po drodze, w Kleszczelach jemy obiad, ale bez szału. Okazuje się, że mówią o nas w radio informując kierowców o grupie rowerzystów na drodze. Jesteśmy już znani na Podlasiu ;-)
Kolejny przystanek to Grabarka. Jest najważniejszym miejscem kultu religijnego dla wyznawców prawosławia w Polsce, zwana"prawosławną Częstochową"










Dzieje Świętej Góry

Święta Góra Grabarka to miejsce, gdzie od stu­leci podążają prawosławni pielgrzymi. Jej najstarsze dzieje nie są znane. Góra zasłynęła w 1710r., kiedy epi­demia cholery szalała na terenach Podlasia. W tym cza­sie pewnemu starcowi we śnie zostało objawione, że ratunek można znaleźć na pobliskim wzgórzu. Wierni poszli za głosem Bożym, przynosząc ze sobą krzyże. Z modlitwą obmywali się i pili wodę ze źródełka. We­dług kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi. W podzięce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianą kapliczkę Przemienienia Pańskiego. Cerkiew przebudowywana, remontowana, upiększa­na dotrwała do 1990r, kiedy to podpalona spłonęła doszczętnie. Nowa cerkiew została wyświęcona w 1998r. Jest już murowana.
Od setek lat ludzie przychodzą tu z prośbą i modlitwą o pomoc. Zostawiają swoje krzy­że, pod którymi kryją się ich osobiste troski, smutki i radości. Przychodzą, aby tu znaleźć ukojenie, radość, pociechę i wzmocnienie.
Najbardziej liczne pielgrzymki przybywa­ją na Świętą Górę na święto Przemienienia Pańskiego (18/19 sierpnia), ale wierni, piel­grzymi i turyści docierają tu przez cały rok.


Stamtąd przez Końskie Góry mkniemy w kierunku Mielnika, Niemirowa gdzie ma nas czekać przeprawa promowa. Udało się poprosić, pomimo zakończenia ich pracy o 18, żeby poczekali do godz. 19 na grupę częstochowskich rowerzystów. W godzinach pracy promu jest on darmowy, jednak nasza usługa wiadomo co łaska, czyli po piątce od "łebka".





Przeprawiamy się i już tylko kilka kilometrów dzieli nas od kolejnego noclegu. A miejsce to jest wyjątkowe, o czym niebawem się przekonujemy. Wita nas gospodarz Pan Franek, prowadzi na miejsce noclegu, a kiedy słyszy że przydałyby sie zakupu bez mrugnięcia proponuje podwiezienie samochodem do Janowa Podlaskiego. Michał z Waldkiem jadą z nim a my z szeroko otwartymi oczami oglądamy stodołę przerobiona na swojego rodzaju klub. Jest tu dyskoteka, kino domowe z wielkim ekranem, wyposażona kuchnia i antresola z fotelami i TV. SZOK !!!









Po przyjeździe chłopaków idziemy sie odświeżyć a oni przygotowują kolację, ale jaka to była KOLACJA. Po prostu poezja. MNIAM. Kontynuujemy wspólną biesiadę, ale wiadomo nie można za dużo sobie pozwolić. W świetnych humorach idziemy spać około północy.





Mapka






  • DST 126.50km
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wschodnie Klimaty - Dzień 2

Środa, 3 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 2

Dzień drugi
Śpi się fantastycznie, ale przed nami trasa i jeszcze więcej wrażeń. Schodzimy na śniadanko i szczęki nam opadają. Wszystko wygląda pięknie i jeszcze lepiej smakuje.



Po śniadaniu zbieramy się leniwie z gościnnej "Zielonej Doliny" rozmawiając z właścicielem naszego gospodarstwa, który jest zapalonym rowerzystą jeżdżącym po Polsce i zagranicy.







Smarowanie filtrem przeciwsłonecznym.



Jacek miał więcej powodzenia



Mariusz musi jeszcze w miasteczku kupić oponę, bo jego obecna zdradza oznaki zużycia, co wczoraj poskutkowało kapciem.
W Sokółce mijamy kościół św. Antoniego w Sokółce znany między innymi z filmów „U Pana Boga za piecem”, U Pana Boga w ogródku” czy „U Pana Boga za miedzą”.



Ogladamy tez ładną cerkiew.



Po wizycie w sklepie rowerowym kierujemy się do miejscowości Bohoniki gdzie znajduje sie meczet.Jest pozostałością po osiedlonych tutaj kiedyś, Tatarach. Otrzymali oni te ziemię pod koniec XVII wieku od króla Sobieskiego za niewypłacony żołd. Po meczecie, oprowadza nas Imam opiekujący się tym zabytkiem.





Przez Bobrowniki wracamy na "Tatarski Szlak" jadąc w stronę Krynek, w których ciekawostką jest układ z sześciobocznym rynkiem oraz dwunastoma ulicami promieniście z niego wybiegającymi. Jest to jedyny taki rynek w Polsce.
Tutaj zostajemy na mały popas, goszcząc się w Gospodzie "Pod Modrzewiem" . Zjadłem tam bardzo smaczny rosołek z kołdunami.

Po posiłku i odpoczynku jedziemy wzdłuż wschodniej granicy odwiedzając kolejny meczet w Kruszynianach.
Jest w trakcie remontu i tylko go sobie oglądamy z zewnątrz, korzystając z zacienionego miejsca.







Przez szutry docieramy do miejscowości Jałówka z kolejna ładną cerkwią i nawiązujemy lokalne
kontakty pod sklepem. Maciek w wyniku takiego spotkania traci lusterko, kiedy nieco podchmielony rozmówca za mocno się na nim wsparł. Trudno.



Naszym dzisiejszym celem jest Białowieża, gdzie ma dojechać Abovo. Okazuje się że pociąg którym jechała miał opóźnienie i nie zdążyła na przesiadkę do Hajnówki. Aga siedzi w Warszawie i nie bardzo wiemy co zrobić. Udaje sie jej jednak załatwić transport i ma dojechać do nas do Białowieży.
Nieco spokojniejsi kontynuujemy jazdę przez Juszkowy Gród i Narewkę.



Tu odbijamy z asfaltu na szlak przez Białowieski Park Narodowy i w końcu docieramy do miejsca zakwaterowania w Białowieży.





Po północy dociera Aga i po malej imprezce idziemy spać. Trochę nas wkurzył szef tej miejscówki każąc nam kończyć spotkanie przy ognisku, mimo ze nie zachowywaliśmy się głośno.



Mapka