Info


avatar Witajcie. Ten blog rowerowy prowadzi voit z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 33006.64 kilometrów w tym 1190.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

- Aktualny 2024 -

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie sezony

2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl


...tam już byłem na rowerze




Liczba zaliczonych gmin


w 2023r - 9


w 2022r - 2

w 2021r - 3

w 2018r - 54

w 2017r - 39

w 2016r - 53

w 2015r - 50

w 2014r - 4

w 2013r - 59

w 2012r - 77

do 2012 - 12


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy voit.bikestats.pl

Archiwum bloga

Ciekawy koniec tygodnia ;-)

Piątek, 18 listopada 2016 · dodano: 19.11.2016 | Komentarze 1


Udało się w miarę wcześniej ogarnąć obowiązki zawodowe i ruszyłem na rowerek. Jeszcze tylko zajrzałem na Mirowską coś załatwić i w drogę.
Najpierw odwiedziłem koleżankę małżonkę w pracy i zakomunikowałem jej odważnie moje popołudniowo-rowerowe plany.
Po zgubieniu pościgu, do Olsztyna dojechałem troszkę inna drogą niż zwykle.
W Olsztynie zauważyłem, że tylna lampka świeci słabo. Ponieważ zapowiadał się powrót w ciemnościach wbiłem się do sklepu po baterie i pani, podając mi zestaw Duracell rozwaliła mnie tekstem "dam panu te lepsze z duraleksu" ;-) . Walczyłem żeby nie wybuchnąć śmiechem, a przed sklepem sobie pomyślałem, że i tak dobrze bo mogłyby być z Durexu ;-)

W Leśnym posiliłem się nieco

Zestaw naprawczy w Leśnym
Zestaw naprawczy w Leśnym © voit

Czas upływał spokojnie, do momentu kiedy dwóch kolegów rowerzystów, siedzących obok postanowiło już odjechać ale okazało się że jeden złapał kapcia. Pożyczyłem im pompkę i wzięli się za naprawę. Robili to dość sprawnie tylko używali zbyt dużo wiśniówki do dezynfekcji. Okazali się bardzo sympatyczni, pogadaliśmy trochę, nawet chcieli mi postawić piwo, albo inny napój wyskokowy w ramach pożyczki pompki. Podziękowałem jednak bojąc się efektu lawiny. Po załataniu kapcia postanowili poczekać i sprawdzić czy powietrze nie schodzi. Czas oczekiwania umilała im sporą ilość napoju w kieliszkach o kolorze rubinowym - wiśniówka.
W tzw. międzyczasie dojechali moi znajomi. Siedziałem zatem dalej, obserwując poznanych, dzięki pompce, rowerzystów-gumiarzy.
W pewnym momencie uznali że łatka trzyma dobrze i po strzemiennym przy barze ruszyli w drogę. Już początek ich drogi zapowiadał się ciekawie bo jeden z nich schodząc po schodach wsparł się na wielkim koszu popielnicy i z głośnym brzękiem przemieścił się w dół,  już bez pomocy schodów. Powodzenia.
Po dobrej półgodzince i my postanowiliśmy ruszyć do domu. Kiedy wyszliśmy przed barem zobaczyliśmy jakieś rowery i znajome sylwetki pogromców dziurawej dętki. Czekali na wóz techniczny. Jeden z nich widząc nas ochoczo poderwał się z pozycji horyzontalnej, jaką zajmował na ławce i zaczął przybijać piątki i dziękować za pompkę, która w sumie i tak nie była im potrzebna. Pomyślałem sobie, że gdyby od razu zadzwonili po kogoś a nie naprawiali sami to pewnie by byli trzeźwi. Jak to pomoc w potrzebie wyzwala w ludziach pozytywne emocje.
Wóz techniczny a właściwie wóz chłodnia podjechał i ekipa załadowała rowery cały czas dobrze się bawiąc :-)
Czas naglił ruszyliśmy do pożarówki. Na pożarówce w okolicach naszego miejsca ogniskowego, pośrodku absolutnie niczego, pojawił się samochód, i w sumie nie było by w tym nic niezwykłego, ale to był osobowy mercedes z dziećmi w fotelikach z tyłu a kierowca zapytał nas..."którędy na Myszków"
Kiedy szok minął próbowaliśmy mu wytłumaczyć jak dojechać do Myszkowa z drogi pożarowej w samym sercu lasu. I w tedy okazało się że tak właściwie to on potrzebuje dojechać do Radomska. Znowu nas nieco zaskoczył. Ochłonęliśmy, i spokojnie wytłumaczyliśmy jak dojechać do Olsztyna, gość twierdził, że stamtąd to już nie ma problemu - trafi z spokojnie.
Jakie było nasze zdziwienie kiedy na przecięciu pożarówki z zielonym szlakiem zobaczyliśmy, w świetle lampek, znajomą sylwetkę mercedesa. Zabładzili. W sumie mogli wyjechać pożarówką od strony parkingu ale baliśmy się że szlaban będzie zamknięty. Wysłaliśmy go dalej zielonym.
Jak ktoś spotka koło niedzieli wygłodzona ekipę w srebrnym mercu niech się zlituje i wyprowadzi chłopa na asfalt.

I to by było na tyle przygód w piątkowe popołudnie. Już bez większych emocji dotarłem do domu.
Byłem ciekaw czy jeszcze mnie coś zaskoczy ;-)





Komentarze
Leonidas
| 17:37 sobota, 19 listopada 2016 | linkuj Sporo przygód jak na jeden wyjazd :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!