Info


avatar Witajcie. Ten blog rowerowy prowadzi voit z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 33006.64 kilometrów w tym 1190.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

- Aktualny 2024 -

baton rowerowy bikestats.pl

Poprzednie sezony

2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl


...tam już byłem na rowerze




Liczba zaliczonych gmin


w 2023r - 9


w 2022r - 2

w 2021r - 3

w 2018r - 54

w 2017r - 39

w 2016r - 53

w 2015r - 50

w 2014r - 4

w 2013r - 59

w 2012r - 77

do 2012 - 12


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy voit.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ze śladem GPS

Dystans całkowity:15793.24 km (w terenie 704.00 km; 4.46%)
Czas w ruchu:547:08
Średnia prędkość:19.55 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:30599 m
Maks. tętno maksymalne:192 (105 %)
Maks. tętno średnie:152 (84 %)
Suma kalorii:76854 kcal
Liczba aktywności:236
Średnio na aktywność:66.92 km i 3h 22m
Więcej statystyk
  • DST 63.50km
  • Podjazdy 472m
  • Sprzęt KTM Ultra 1964
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez trzy górki

Czwartek, 18 maja 2017 · dodano: 19.05.2017 | Komentarze 0


Udało się trochę pokręcić. Najpierw wzdłuż Warty do Hektarowej i czerwonym do Kusiąt. Tu odbijam na zielony i podjazd na Sowią. Przez Olsztyn do Biskupic, Choroń do Poraja. W Poraju tylko wizyta w sklepie i powrót niebieskim przez las.
Trzy fajne podjazdy ;-)








  • DST 153.50km
  • Czas 07:50
  • VAVG 19.60km/h
  • Podjazdy 1050m
  • Sprzęt Author Reflex
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Kielc, czyli spotkanie z Bartkiem i wizyta u Henryczka

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · dodano: 01.05.2017 | Komentarze 3


Z racji poprawy pogody mieliśmy chęć przejechać się gdzieś dalej. Żeby wiatr nie utrudniał, miała to być wycieczka na południowy zachód. Wykombinowaliśmy z Maćkiem że pojedziemy do Kielc i stamtąd po obejrzeniu kilku okolicznych atrakcji wrócimy rowerami do Częstochowy. Ucieszyliśmy kiedy swój akces zgłosiła Aga (Abovo) i Marek (Marcus).

Pociąg o 6.10 wymusił wczesną pobudkę, nic to kiedy szykuje się fajowy dzień. Spotykam się z resztą ekipy pod Halą Polonia i razem śmigamy na dworzec. Ładujemy sie do składu i stwierdzamy że te stare wagony dla podróżnych z większym bagażem zdecydowanie lepiej wypadają kiedy jedzie większa grupa rowerzystów. Podróż w takim towarzystwie mija nam szybciutko i około godz. 8 wysiadamy w Kielcach.



Najpierw podjeżdżamy do Maca co by przy kawce i tościku omówić plan trasy.



Pierwszy punk naszej trasy to chyba najbardziej rozpoznawalny pomnik przyrody w Polsce - Dąb Bartek. Droga z Kielc do Zagnańska to jeden 10-cio kilometrowy podjazd, niezła rozgrzewka.



Dość szybko znajdujemy wiadome "drzewko".
Dąb BARTEK - opis



Po dokładnym obejrzeniu i obfotografowaniu z każdej strony ruszamy dalej. Po drodze w Samsonowie natknęliśmy się na ciekawy obiekt. To ruiny Huty Jozef wybudowanej w 1818r. Zakład między innymi produkował broń dla uczestników powstania styczniowego za co Rosjanie spalili hutę w nocy z 9 na 10 czerwca 1866 roku.
Huta Józef - Samsonów


Jak widać humory naszej ekipy dopisują :-)

Kolejnym miejscem na naszej trasie to Oblęgorek i dworek podarowany przez społeczeństwo za 25-lecie pracy twórczej naszemu wielkiemu pisarzowi Henrykowi Sienkiewiczowi.



XIX wieczny dworek zbudowany został w stylu eklektycznym w latach 1900-1902 na terenie starego parku. Od strony frontowej zwieńczony jest charakterystycznym kamiennym husarzem. Nad wejściem umiejscowiony został kamienny herb rodu Sienkiewiczów.




Oblęgorek - opis
Muzeum Henryka Sienkiewicza

W 1958r. dworek stał sie Muzeum Henryka Sienkiewicza.

Akurat kiedy piszę te słowa, TVP1 emituje "w pustyni i w puszczy" a po nim zacznie się "Ogniem i mieczem":-)

Stąd przez Łopuszno i Krasocin docieramy do nieszczęsnej Włoszczowy. Dlaczego "nieszczęsnej", ano dlatego:
Szukając restauracji dojechaliśmy do "8 nieba" gdzie właściciel w bardzo mało elegancki sposób dał nam do zrozumienia żebyśmy mu dupy nie zawracali jakimiś czterema obiadami bo on musi wydać 150 obiadów uczestnikom dzisiejszych uroczystości miejskich. A w ogóle to on w niedziele nie otwiera bo mu się nie opłaca. Wypad.
Kolejna miała być polecana pizzeria ale otwierano ją dopiero o godz. 15 a była 14. Inna pizzeria była na piętrze w samym rynku i powstał problem rowerów. Uprzejma pani z tejże restauracji otworzyła nam kratę bramy na dole w budynku i pozwoliła przechować rowery.
Lokal ten oferował też obiady domowe, niestety były fatalne. Kotlet był twardy jak podeszwa i chyba nie najświeższy. Ogólnie do dupy.
Kulminacja "włoszczowskiej przygody" miała miejsce kiedy poszliśmy po rowery.Starszy pan, mieszkaniec tej kamienicy aby wjechać do bramy przestawił spięte linką rowery, prawdopodobnie w mało delikatny sposób tak że sie poklinowaly a Maćkowa lampka leżała z wywalonymi bateriami na ziemi. Osobnik ów jeszcze buczał i trochę podniósł nam ciśnienie. Wywiązała się pyskówka z kretynem, którego koronnym argumentem było "bo on tu mieszka" Pies cię trącał bucu jeden.
Włoszczowę od tej pory będziemy omijać szerokim łukiem.

Kontynuowaliśmy naszą wycieczkę a sił mi ubywało, chociaż muszę przyznać, że kiedy w Żytnie bąknęliśmy coś o skróceniu trasy i powrocie PKP z Jackowa nasza jedyna kobietka pokazała że "ma jaja" tupnęła nóżką (bardzo zgrabną, tak przy okazji) i powiedziała absolutnie NIE!!! Jedziemy i koniec!!!
Więc co mieliśmy robić, grzecznie posadziliśmy nasze obolałe dupska na rowery i jakoś dociągnęliśmy, z kilkoma przystankami do Altany Żywiec.

Super było :-)

Mapa trasy

ZALICZONE GMINY

- Kielce
- Krasocin
- Masłów
- Miedziana Góra
- Łopuszno
- Strawczyn
- Zagnańsk





  • DST 112.50km
  • Czas 06:15
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt KTM Ultra 1964
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Niedzielna wycieczka do Mirowa

Niedziela, 19 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 1


No i wreszcie udało się zmobilizować grupę. Mam nadzieję że teraz będzie już tylko lepiej, ale do rzeczy.
Niedzielny poranek, słonko świeci troszkę chłodno i wieje, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Na chwilkę podjechałem na cm. Kule a potem na miejsce zbiórki
Pod halą Polonia o godz 9.00 melduje się Aga, Jacek, Maciek no i ja. Ruszamy w stronę Rakowa gdzie czeka całkiem spora grupka rowerzystów.
Daria, Rafał, Marcin, Siwuch, Michaill i Arek.
Pojechaliśmy przez Srocko, Małusy, Zagórze, Śmiertny Dąb, Janów, Przewodziszowice. Tutaj Arek z Jackiem wracają gonieni czasem, a my kontynuujemy drogę do zamku w Mirowie.
Odpoczywamy pod sklepem i po jakimś czasie ruszamy. Daria, Rafał i Marcin terenem do Czewy, Tomek do Zawiercia, a ja z Agą, Michaillem i Maćkiem w stronę Żarek. W związku z coraz większym deficytem czasu w Żarkach odbijam na pociąg do Żarek Letniska, a reszta jedzie się gościć w Olsztynie.
Na stacji okazuje się że pociąg niedawno odjechał, a następny za jakieś 45 min. Podjechałem wzdłuż torów do kolejnej stacji Masłońskie i tu tel. do żonki co by nie czekała z gorącym rosołem bo mnie trochę zeszło.
Rodzinka już po obiedzie a Iwona mówi, luzik. To czym prędzej, opuściłem przytulna stację PKP i rowerkiem przez Poraj, niebieski do Czewki i na Tysiąclecie. Nie powiem, ujechałem się jak dziki, ledwie kręciłem pod koniec.
Ale było fajnie :-)













  • DST 68.50km
  • Czas 03:26
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt KTM Ultra 1964
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poraj i okolica

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 12.03.2017 | Komentarze 2


Zbiórka o 9.30 pod halą Polonia i z Markiem i Maćkiem i jedziemy na Raków. Tutaj przy PKP spotykamy się z Agą i Przemem by ruszyć niebieskim do Poraja. Kawałek wzdłuż zalewu i przez Masłońskie do Zaborza. Niestety Bławatek nieczynny :-(  Mieliśmy tutaj spotkać się z Markonem, ale w tej sytuacji jedziemy mu naprzeciw do Biskupic pod sklep. Nie mówimy mu o całej sytuacji, niech sobie spokojnie podjedzie te Biskupice ;-) Podjechał. Nawet nie miał żalu. Postanowiliśmy zajechać do baru pod zamkiem bo w Leśnym niedzielny hałas szosowców jest nieco męczący. Posiedzieliśmy trochę i z powrotem już najkrótszą drogą.





  • DST 78.50km
  • Czas 03:29
  • VAVG 22.54km/h
  • Sprzęt KTM Ultra 1964
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Forumowa niedziela

Poniedziałek, 3 października 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0


Wreszcie zaproszenie na wycieczkę pojawiło się na forum CFR. Ostatnio tylko sms'y, fejsbuki, ale do rzeczy.
Już na piątkowej Masie ustalaliśmy z Piterem i Krzyśkiem niedzielny wyjazd.
Stanęło na zalewie w Poraju i wizycie w Zaborzu.
Start o 9 przy Jagiellończykach, my z Markiem mamy się spotkać o 8.30 przy Hali Polonia, żeby dojechać na Raków na miejsce zbiórki.
Trochę się spóźniam, piąteczka i lecimy wzdłuż linii tramwajowej w kierunku Jagiellonów.
Na miejscu zbiórki zebrało się nas w sumie 6 osób, Marek, Zbyszek, Krzysiek, Piter, Arek i ja.
Pojechaliśmy przez Michalinę Słowik i właściwie cały czas wzdłuż Warty, Korwinów, Kol. Poczesna, Jastrząb. Nad zbiornikiem postój na uzupełnienie płynów przy przystani jachtowej.


Ekipa forumowa CFR Przy Przystani jachtowej - Poraj © voit

Następnie wzdłuż linii brzegowej do Lgoty Mokrzesz i znów terenem do Masłońskich, okolic Przybynowa, gdzie spotykamy Jacka i Martę. Krótka pogawędka i do Zaborza znów odsapnąć i się napoić. Po posiadówce w Bławatku jedziemy do Leśnego, Arek odłącza się jadąc do domu, Marek wybiera wariant szosowy a my we czwórkę jedziemy żółtym w stronę Olsztyna. W Leśnym sporo rowerzystów, do nas po jakimś czasie dołącza Maciek, później Roland.
Powrót przez Skrajnicę i wariantem Rejtana, Nadrzeczna, AK do domku na rosół.
Mocno ujechany ale szczęśliwy, fajna niedziela






Weekend w Starej Wsi - Jura Wieluńska

Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 13.09.2016 | Komentarze 0


W drugi weekend września udało się zorganizować wyjazd do Starej Wsi nad Wartą.
Stara Wieś

Pojechaliśmy w trzy rodziny, i muszę przyznać zaskoczyli mnie, że wzięli rowery dla wszystkich. Pogoda dopisała wyjątkowo więc udało się trochę pojeździć. Może dystanse nie powalają, ale nie to było najistotniejsze. Grunt że się podobało i zapowiadają kontynuację :-)


Sobota


Niedziela

Nowa Gmina
-Wierzchlas






Uczestnicy

Biwak w Bąkowie dzień2

Sobota, 3 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 1


Poranek nadszedł bardzo szybko. Głowa nieco przyciężka od wczorajszych wrażeń w uszach jeszcze grał wczorajszy "hicior" zespołu TOP ONE "Wejdziemy na Top" ha ha ha.
Prysznic i zwijanie ekwipunku. Przemiła starsza pani z baru zrobiła nam jajecznicę co od razu wpłynęło na morale ekipy, niestety fizycznie cały czas byliśmy w czarnej... ...rozpaczy.
Toczyliśmy się powoli przez Chocianowice, Lasowice, Gronowice i wreszcie...

...prawie jak u siebie.

Ominęliśmy Olesno, odbiliśmy na Borki Wielkie i dłuższa przerwę zrobiliśmy sobie w Kucobach na dawnym, ośrodku wypoczynkowym.
Poleżeliśmy na pomoście i prawdę mówiąc ledwo zebraliśmy się do dalszej drogi. Żar lał się z nieba a kilometry leniwie przewijały się na liczniku. Kolejne miejscowości Malinów, Pacanów, Zwierzyniec Trzeci, Złochowice, Waleńczów. Po postoju pod sklepem jedziemy do Mokrej, gdzie 1 września 1939 r. miało miejsce jedno z pierwszych starć Wojska Polskiego z niemieckim najeźdźcą
Bitwa pod Mokrą - Wikipedia



Z Mokrej pojechaliśmy do Kłobucka na pyszny obiadek w Patio- naprawdę polecamy, niby pizzeria ale zestawy obiadowe - super.
Po krótkiej sjeście, przez Kamyk dotarliśmy do Częstochowy.

Dzięki Panowie za towarzystwo i do zobaczenia :-)

Trasa





Uczestnicy

Biwak w Bąkowie

Piątek, 2 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 0


Wreszcie przyszedł piątek po pracy. Dopakowałem resztę do sakw i czekałem na sygnał od Jacka kiedy podjedzie. Był nawet chwilkę przed umówionym czasem. Ruszyliśmy do Krzepic przez Kamyk, Kłobuck, Wilkowiecko i Danków.
W Krzepicach Maciek potrzebował jeszcze trochę czasu aby dopełnić obowiązków w pracy, więc z Jackiem skorzystaliśmy z usług baru i zjedliśmy późny obiad.
Kiedy Maciek się obrobił, skierowaliśmy swe rumaki w stronę Kluczborka a dokładniej do Bąkowa na Camping nr 23 wielokrotnie nagradzany I miejscem w kategorii Mister Camping.
Fajne miejsce z 50 metrowym basenem i 3 hektarowym zalewem na rzece Stobrawie, z możliwością wypożyczenia rowerów wodnych i kajaków oraz szeregiem innych atrakcji.

OSIR Bąkowo



Kiedy wjechaliśmy na ośrodek, sympatyczny pan z obsługi pokazał nam miejsce na nasz biwak a na nasze pytanie o możliwość rozpalenia ogniska, albo grill'a po chwili przwiózł melexem duży grill i zapas drewna i w ten sposób nasze ognisko zapłonęło w grillu.
Po rozbiciu namiotów rozpoczęliśmy biesiadę. Maciej zorganizował w Krzepicach pyszną kiełbasę, a napitki też nie odstawały poziomem.
Spać poszliśmy grubo po północy.

Trasa





Zachodnie wybrzeże

Czwartek, 4 sierpnia 2016 · dodano: 06.08.2016 | Komentarze 4


Wreszcie mi się udało przejechać zachodnią część wybrzeża. W zeszłym roku podczas urlopu w Sianożętach kiedy obudziłem się w środku nocy, żeby jechać na dworzec PKP do Kołobrzegu, trwała burza, nie zaryzykowałem i dobrze zrobiłem, ulewa wtedy nieźle nabroiła w Świnoujściu i nie tylko tam.
Tym razem kiedy budzik zadźwięczał o godz. 2.30 w nocy, nawet pokrapujący deszczyk nie był w stanie mnie powstrzymać.
Pociąg do Świnoujścia miałem o 3.52 ale z Kołobrzegu, do którego trzeba dojechać jakieś 12km drogą rowerową wzdłuż wybrzeża w całkowitej ciemności. Powiem Wam, że uczucie niesamowite. Trzecia w nocy ciemno jak w doopie u afroamerykanina, tylko lampka rozświetla krzaczory, morze huczy. Najstraszniej było na drewnianych kładkach nad bagnami, tylko czekałem jak coś się z nich wychyli i...
Jednak w całości, bez przegryzionej szyi dotarłem do dworca PKP w Kołobrzegu.



Pociąg przyjechał uwaga, w ilości 1 wagonu, ale wygodnego z wieszakiem na 3 rowery.
Bez przygód dotarłem do Goleniowa, gdzie miałem przesiadkę. Niestety ciągle padało.Tutaj miała miejsce zabawna historyjka z dworcowymi toaletami której nie mogę przytoczyć bo się wstydzę.
Pociąg do Świnoujścia podjechał z małym opóźnieniem. Oprócz mnie do pociągu weszła 4-osobowa ekipa wesołych młodych ludzi z rowerami objuczonymi sakwami. Podróż ich już nieco "rozmiękczyła" a humor nie opuszczał. Ich plan to było dojechać ze Świnoujścia do Kołobrzegu, tylko mieli na to aż 4 dni.
Mnie czekała nieco dłuższa wycieczka, a zdecydowanie mniej czasu.
W takim oto wesołym towarzystwie jechaliśmy sobie i tylko pogoda za oknem była fatalna, normalnie lało strumieniami.
W Świnoujściu po godz. 7 padało dalej, byłem załamany. Pocieszył trochę ICM który wieszczył niebawem koniec opadów. I faktycznie około godz. 8 przestawało lać tylko kropiło. Hurrrra.
Początkowo miałem plan przeprawić się promem i pojeździć po zachodniej części miasta ale ta niepewna pogoda sugerowała kierować się trasa w stronę kwatery.
Najpierw ruszyłem zobaczyć najwyższą na polskim wybrzeżu, latarnie morską. Mierząca 68 metrów budowla znajduje się w dzielnicy Warszów nieopodal Fortu Gerharda. Po drodze mijam gazoport czyli Terminal LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu.



A to już sama latarnia





Ruszam dalej, wychodzi SŁOŃCE, zaplanowana trasa chce prowadzić przez las szlakiem R10 ale nie wygląda to dobrze, ledwie widoczna w lesie przecinka bez żadnej nawierzchni tylko przygnieciona trawa po takich opadach nie zachęca. Wracam na asfalt jadę do drogi nr3 czyli krajówka kiedy mija mnie kilka tirów mocząc mnie wzbijanym pyłem wodnym mam dość . Postanawiam wrócić do lasu. Za PKP Cargo odbijam w lewo i znajduje szlak R10.
Powiem tak, to był dziesięciokilometrowy kawał męskiej przygody. Mokry piach, kałuże po pół koła i błoto. Obyło sie bez gleby ale zanim dojechałem w okolice Międzyzdrojów ja i rower byliśmy upaćkani jak nieboskie stworzenia i w prawym bucie mi chlupało, efekt podpórki w kałuży do pół łydki, ale gęba się śmiała.
Trochę się oczyściliśmy, żeby w takim kurorcie jak Międzyzdroje nie robić sensacji i podjechałem w najbardziej charakterystyczne miejsca. Molo, Aleja Gwiazd, Hotel Amber.



Po wyjeździe z Międzyzdrojów rozpoczyna się wspinaczka droga pnie się do góry, aż przypominają mi się słowa Macieja(Gagar) " Co to koorwa jest, Karpacz".

Za Wisełką robię sobie postój nad jeziorkiem Zatorek.



Mijam Kołczewo i droga kieruje mnie na północ bliżej wybrzeża do Międzywodzia. Wjeżdżam w głąb miejscowości i... niczym się nie różni od setek innych małych wczasowo-plażowych przybytków.
Coraz głośniej pracuje mój napęd, to efekt błotnisto-wodnej przeprawy z początku wycieczki. Co ciekawe w kilku kolejnych miasteczkach pytałem w wypożyczalniach rowerów i pojazdów roweropochodnych, o smar oliwkę do łańcucha i nikt o "takimczymś" nie słyszał, nie stosuje i w ogóle to o co mnie się rozchodzi.
Kolejne kurorty Dziwnów, Dziwnówek, Pobierowo, Pustkowo.

Port w Dziwnowie


Docieram do ważnego punktu wycieczki jest nim Trzęsacz i ruiny kościoła na klifie. Wygląda to niesamowicie i faktycznie daje poczucie sił przyrody, które sprawiły że ze świątyni, która na przełomie XIV/XV wieku stała pośrodku wsi około 2 kilometrów o morza dzisiaj została jedna ściana i bez zabezpieczenia zbocza klifu, już by została pochłonięta.






Po obejrzeniu tychże ruin odwiedzam Rewal i Niechorze z kolejna latarnią morską.



Po przyjrzeniu się latarni kieruję się do Pogorzelicy, która robi bardzo przyjemne wrażenia z racji położenia i dużej ilości zieleni i lasów. To stad wiedzie udostępniony przez wojsko odcinek drogi w kierunku Mrzeżyna. Dobrze, że jest ale gdybym miał nim jechać częściej to masakra.
Od strony Pogorzelicy na początku ułożone są płyty betonowe niezbyt wygodne ale ok, potem zaczyna się bruk. Po kilku minutach tęskniłem za płytami. Te kilka kilometrów wytrząsnęło mnie strasznie. Nawet spuściłem nieco powietrza z opon i amortyzatora żeby jakoś to przejechać. To tam spotkałem sakwiarzy, którzy poratowali oliwką do łańcucha i chociaż napęd przestał rzęzić.
Przed Mrzeżynem odbija sie w las, żeby ominąć jednostkę wojskową i ta dróżka przez las przypominająca nieco naszą pożarówkę sprawiała wrażenie gładkiej jak stół.
Wjechałem do Mrzeżyna, zajrzałem do portu i w inne stare kąty znane mi sprzed lat. Fajne miejsce i miłe wspomnienia.
Przez Rogowo docieram do Dźwirzyna które też dość dobrze znam, ale tylko przejeżdżam i pod koniec wskakuję na drogę rowerową "Ku słońcu" wiodącą przez Grzybowo do Kołobrzegu.

Port w Mrzeżynie



Kołobrzeg ostatnio odwiedzałem dość często więc tylko przejeżdżam przez park na tyłach promenady i dalej w stronę Sianożęt dróżką rowerową przy samym wybrzeżu. Ruch spory a ja, mając ponad 130 km w nogach leciałem jak na skrzydłach mijając kolejnych rowerzystów. Jeszcze raz przekonałem się że na tej wczasowej alejce najważniejszy jest sprawny i głośny dzwonek, no chyba że jest to trzecia w nocy ;-)


Ślad niestety bez początku bo mi się zapomniało klknąć ;-


Nowe Gminy
- Świnoujście
- Międzyzdroje
- Wolin
- Dziwnów
- Rewal




  • DST 95.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt KTM Ultra 1964
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Złoty Potok

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 11.07.2016 | Komentarze 0


Tym razem padło na wycieczkę do Złotego Potoku. Ruszyliśmy z Maćkiem o 9 spod M1.
Droga wiodła przez Mirów, Turów, Zrębice i Siedlec. Na chwilkę podjechaliśmy do źródełka uzupełnić bidony i po zakupach w miasteczku  udaliśmy się odpocząć nad Amerykanem.



Po relaksie powrót przez Aleję Klonów do Zrębic, obok Kapliczki św. Idziego do Olsztyna. Tu szybkie zakupy i nawet nie zatrzymując się w Leśnym, udajemy się na pożarówkę, gdzie na naszym stałym miejscu rozpalamy mały ogień i pieczemy kiełbaski.
Po popasie ruszamy w stronę miasta i jedziemy w II aleję, tam już czeka Jacek, który wraca z biwaku w Kolonowskich.
Posiedzieliśmy z godzinkę nawadniając się z lekka, a następnie powrót do domku.

Mapka trasy